No, jak często mamy okazję rzucać kartoflem do celu albo toczyć go slalomem do bramki? I to na czas?
Raz w roku – na pewno, bo takich zabaw szukać trzeba na Dożynkach w Biesalu. Taka niby niepozorna zabawa, a radości dużo. Bawiły się z kartoflami drużyny z Biesala, Naterek, Unieszewa i Guzowego Pieca. Śmiechu było dużo, bo okazuje się, że konkurencje w zawodach sołectw wcale takie łatwe nie były. Liczył się i czas, i precyzja, żeby chociażby ringo na tyczkę przechwycić. Każdy był w czymś dobry, a już naprawdę wyszkoleni byli zawodnicy z Biesala, skutkiem, czego zajęli pierwsze miejsce. Tuż za nimi, na drugiej pozycji znalazło się Unieszewo i na trzeciej – Guzowy Piec. Pani sołtys Guzowego Pieca obiecała podszkolić się w rzucaniu kartoflem i za rok mają być bezkonkurencyjni. Naterki tym razem na miejscu czwartym, ale bawili się świetnie, więc i smutnych min nie mieli. Z Woryt dojechały dzieci, które zarządziły, że jak są ziemniaki, to i one chcą konkurencje dla siebie. Tym sposobem na prędce rozpisano konkurs dziecięcy w rzucie ziemniakiem do wiadra.
Gości zabawiały Baby Pruskie, które wężykiem między zebranymi werbowały chętnych do zabawy. Mieliśmy tez okazję posłuchać śpiewu Zespołu Śpiewaczego „Pokolenia" oraz Zespołu „Ostródzianie". Do późnych godzin nocnych grał i śpiewał zespół Pana Waleriana Ostrowskiego.
Tym razem mieliśmy okazję współtworzyć Dożynki. Dzięki temu wiemy, ile pracy i serca wkładają organizatorzy w przygotowanie tego wydarzenia. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem, ile szczegółów zostało dopracowanych oraz ile osób zaangażowało się w prace. Będąc uczestnikiem zabawy rzadko zastanawiamy się nad tym, jak wiele poświęcenia wymaga przygotowanie konkursów, zakup nagród, dekoracje i instalacje. Panie oferowały pyszne tradycyjne dania i mnóstwo doskonałych pierogów, które ktoś pieczołowicie lepił, aby były gotowe na czas. Serdecznie gratulujemy i chylimy czoła przed całym zespołem organizatorów: pracownikami i sympatykami Wiejskiego Domu Kultury w Biesalu oraz członkami Stowarzyszenia Przyjaciół Biesala.